...no i dawno mnie nie było...jakoś brak weny a może czasu...dzisiaj wróciłem bo ten dzień to chyba zapamiętam do końca swoich dni...
...dzień jest hmmm...szczególny nawet bardzo...dziś pożegnałem Mojego Przyjaciela...od 10 lat potrafił mnie wkurzyć...potrafił mnie rozweselić...potrafił coś jeszcze...potrafił BYĆ...
...może to głupie...pisać tak o Przyjacielu który był psem...jeśli tak to przepraszam za głupotę...
...Kruczek bo tak się wabił mój piesio przeszedł ciężką drogę...ostatnie dni były dla Niego okropną męką...pozostawiony na pastwę losu...samotny...szukałem go...a on spokojnie czekał...wreszcie wczoraj odnalazłem go...przerażony...zziębnięty...bezbronny...taki widok zastałem...myślałem, że już jest martwy...jednak na moje słowa "Kruczek chodź idziemy do domu" on otworzył oczka...patrzył na mnie...i chciał do mnie iść...nie dał rady...zmażdzona miednica wraz z tylnymi łapkami skutecznie go powstrzymywały...pomogłem mu...zawinąłem go w kurtke i biegiem zaniosłem do domu...tam było lepiej...spokojniej...cieplej...ciszej...
...mleczko smakowało mu jak za dawnych lat...
...heh pamiętasz jak zawsze sępiłeś ode mnie mleko rano jak sobie przyrządzałem śniadanie...heh...teraz bym Ci oddał mleko litrami...bylebym mógł znowu Cie przytulić...pobawić się Twoimi uszkami kochanymi...pomyziać Cię po brzuszku...tak to lubiłeś...a teraz nie mogę...pustka w domu...cisza...
...zasnąłeś...wierze, że w Twoim serduszku zapisałem się jako ten dobry...mogliśmy walczyć...wczoraj jeszcze Ci powtarzałem, że damy rade...ale chyba sam w to nie wierzyłeś...dla wielu baa dla każdego byłeś zwykłym kundlem...dla mnie pewnie też...ale pamiętasz były moment w których ja z Tobą rozmawiałem...żaliłem się...moje łzy kapały na Twój nosek...Twoje smutne oczka też mi mówiły wiele...i nie trzeba do tego słów...miałeś serce...kochałem Cie najmocniej...byłeś ostatnią pamiątką po Tacie...mam zdjęcia ale to nie to...nic mi po nich...Ty byłeś żywym dowodem...pamiętam do dziś...jak przyniósł Cię tato na rękach...byłeś taki mały...od razu stałeś się moim Kruczusiem...a nie kundlem...przeszliśmy wiele...dzisiaj zamknęliśmy ostatni etap walki...heh nie zostałem sam...
...pamiętasz ostatnie chwile...kiedy pan doktor poszedł po zastrzyk...Ty wiedziałeś już wszystko...ja nie wiedziałerm co robić...czy odwołać to...pamiętasz...powiedziałem, że Cie kocham i co ja teraz zrobie sam...w Twoich oczach wyczytałem jedno... "Masz Ją"...wiem o kim mówiłeś...bo tak samo tęskniłeś za Nią jak ja...pocałowałem Cię w nosek na koniec...i powiedziałem, że będzie dobrze...wyszedłem do kuchni...usłyszałem Twój pisk...nie było już niczego...pan doktor powiedział, że za pare minut te ruchy przejdą...ja nie mogłem nic mówić...płakałem jak dziecko...tak ja...facet 22 letni...ryczy jak dziecko bo zdechł mu pies...
...nie to nie tak Byku heh (tak też do Ciebie mówiłem)...ja płakałem...bo czułem jakby mój Tato umierał drugi raz...mój Tato...mój Brat...mój Przyjaciel...
...teraz śpij...mi pozostanie wyglądanie przez okno w stronę miejsca gdzie dzisiaj Cie zakopałem...heh rozkopałem Dziadziowi ogród ale co tam...chce patrzeć tam gdy mi będzie smutno i źle...tak jak dzisiaj...
...żegnam Cie tutaj...w Moim Pamiętniku...wierze, że te słowa czytasz...rozumiesz...cząstka mnie umarła z Tobą...ale mam Ją...sam powiedziałeś...dlatego damy rade :) ...
...żegnaj Przyjacielu...
...Cinek...